Konrad Kaczmarek — No tak. Uściślę: kiedy chodziło mi o koszenie i wywożenie biomasy, miałem też na myśli czas. Im później tym lepiej właśnie. Niemniej mam też obserwacje, że nie w każdym przypadku ten sposób się sprawdza (wszystko ma zalety i wady przecież). Niektóre rośliny jednak inaczej reagowały na wywożenie biomasy. Np.
Prunella grandiflora,
Trifolium montanum czy
Stachys germanica i
Trifolium rubens (u dwóch ostatnich liczne nasiona znajdowałem w owocostanach jeszcze wiosną następnego sezonu) mają dość trwałe owocostany, które zostają do przyszłego sezonu. Tu wykaszanie jak leci miało, wydaje się, zubażający wpływ na pulę nasion w banku glebowym. Również byliny tworzące okazałe kępy i w tej postaci zimujące, po poszatkowaniu piłą/kosiarką potrafiły gorzej kwitnąć w następnym roku, np.
Stachys germanica. Na pewno lepsza jest jakakolwiek ochrona czynna niż bierność i sukcesja zarośli. Niemniej moja refleksja była taka, że niektóre gatunki lubią (z trwałymi owocostanami/zimującymi rozetami) indywidualne traktowanie. Faktem jest, że wiele roślin kserotermicznych, okrajkowych wysiewa się już w okolicach października i potem jest im wsio rybka, że je ktoś kosi, bo nasiona i tak już się wysypały (np.
Aster amellus, Thalictrum minus, Peucedanum spp.,
Anemone sylvestris, etc.). Znam też przypadki rezerwatów, np. rez. Węże, gdzie koszenie i wywożenie nie powstrzymało zubożania flory kserotermicznej i wygląda na to, że mogło się też do tego przyczynić poprzez właśnie wywożenie nasion razem z biomasą. Pół biedy jak biomasa jest potem rozdysponowana w okolicy murawy kserotermicznej - zawsze jest szansa, że gatunki mogą nawet rozszerzyć swój areał, ale jak leci to na odpad zielony to wiadomo.
7.sty.22 00:00